Wspomnienia... przywołują beztroskie lata i najpiękniejsze obrazy, emocje i ukochane osoby. Przywracają pamięć postaci, przy których jako dzieci czuliśmy się bezpiecznie i szczęśliwie, czy sytuacji, które do dzisiaj wprowadzają nas w radość i dobre samopoczucie. Smaki owoców są tylko pretekstem do powrotu do krainy szczęśliwości. Już nigdy maliny, truskawki czy papierówki nie będą miały tego smaku co w dzieciństwie……
Z przyjemnością publikujemy nagrodzone wypowiedzi:
Ewa: "Za polem las, olchowy las
Tam w liściach gra olchowy wiatr
Pójdę ja tam i malin dzban
I malin dzban przyniosę wam" - w dzieciństwie moja Mama śpiewała tę ludową piosenkę. Ja śpiewałam razem z Nią, gdy wspólnie wędrowałyśmy do pobliskiego lasu, w którym rosły krzewy malin. Pamiętam, że podczas każdych wakacji zbierałyśmy owoce w malinowym chruśniaku. Po powrocie do domu razem z Mamą delektowałyśmy się smakiem soczystych malin. Mama przygotowywała z owoców konfitury, pączki, a nawet zupę malinową! Pamiętam smak wszystkich tych pyszności. Każdego roku przygotowuję konfiturę malinową, która nie tylko latem, ale także zimą i jesienią przypomina mi wspaniałe dzieciństwo. Smak malin i kromki chleba z konfiturą malinową to smak, który najbardziej kojarzy mi się z dzieciństwem i Mamą. W obecnej sytuacji nie mogę odwiedzić Mamy, ale kromka chleba z konfiturą malinową przypomina mi nasze spotkania i dłuuuugie rozmowy.
Marzena: Takich owoców było całe mnóstwo, bo dzieci wychowane na wsi w latach 80-tych całe dnie spędzały na zewnątrz, a jak się zgłodniało nie było opcji wracać do domu, bo przecież mama już nie pozwoli wyjść, a pod ręką zawsze były jakieś owoce.. Wszystkie one kojarzą mi się z dzieciństwem... pachnące latem poziomki, truskawki, czereśnie, dzikie jagody... ale najbardziej niedojrzały agrest i porzeczki, które z dzieciakami sąsiadów wcinaliśmy garściami... były bardzo kwaśne i dla nas najpyszniejsze na świecie.. a rodzice nam wmawiali (najpewniej chcieli, żeby owoce przynajmniej dojrzały zanim je spałaszujemy), że w środku takich niedojrzałych agrestów są małe żaby, które później będziemy mieć w brzuchach... od tej pory namiętnie szukaliśmy żab.. do dziś żadnej nie znalazłam..
Joanna: Wiśnie. Przy domu moich rodziców, w sadzie rosną jabłonie, śliwy, wiśnie... Będąc małą dziewczynką najbardziej lubiłam owoce wiśni, bo smak był nieoczywisty, zarówno słodki, jak i kwaśny. Ponadto zachwycałam się owocami pięknie błyszczącymi w promieniach słońca, tak jakby same zachęcały do zjedzenia. Uwielbiałam wiśnie i wcale nie przeszkadzało mi to, że owoce bardzo brudziły ubrania, a nawet sukienkę mojej ulubionej lalki (pamiętam ją do dziś). Lubiłam też zrywać wiśnie z gałązek drzew. Specjalnie dla mnie i siostry dziadkowie i rodzice nie zbierali owoców z najniższych gałęzi, żebyśmy my mogły same zebrać wiśnie. Lubię wracać latem do rodzinnych stron i sadu, w którym mogę zrywać ulubione owoce. Moje dzieciństwo miało smak soczystych wiśni (zrywanych prosto z drzewa).
Wszystkim zwycięzcom serdecznie dziękujemy za podzielenie się swoimi wspomnieniami.
Zapraszamy też do przeczytania kolejnego wpisu - z wierszem wyróżnionym nagrodą specjalną!
Założycielka Doti – Dorota Mroczkowska